Kilka dni temu wybraliśmy się na Roztoczańską wyprawę do wsi Hołużne. Droga sukcesywnie się zwężała sprawiając wrażenie końca świata. Jakże przyjemnie przenieść się w sielskie klimaty polskiej wsi. W tamtych rejonach tereny są urozmaicone, trochę wzniesień i dolinek, strumyków płynących stawów błyszczących, wciąż sporo krów muczących. Gospodarstwa są rozsiane po wsi, jak za dawnych czasów, sklepu nie ma, kościoła chyba też. Siedlisko, a w sumie już wspomnienie po nim kiedyś zarastał jabłonkowy sad, niestety właściciel, od jabłek wolał jabole więc drzewek zostało już tylko kilka. Te pare sztuk obrodziło mnóstwem jabłek, niesamowite bogactwo starych odmian, a owoce imopnujące, duże, soczyste i przepyszne. Trudno uwierzyć, że ktoś na własne życzenie wykarczował tyle dobra. Choć obserwacje i rozmowy wskazują, że to całkiem nie rzadka polityka, jakieś dziwne zamiłowanie do betonu i pustyni, a natura na pocztówce i internecie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz