Jakiś czas temu zrobiliśmy naszą pierwszą biodynamiczną grządkę. Taką profesjonalną.
Zaczęło się niewinnie, jak zwykle w takich przypadkach od rzuconego od niechcenia pomysłu. Kawałek ziemi dostaliśmy w ogródku u Jacka rodziców na wsi. Ziemia jest tu bardzo piaszczysta, ale nas to zupełnie nie zraziło. Zaczęliśmy od jej przygotowania. Znaleźliśmy w jednej z naszych mądrych książek jak to zrobić. Potrzebowaliśmy gałęzi, słomy i trochę ziemi. Gałęzie dało się zebrać z drzew, których sporo jest na działce. Po słomę pojechaliśmy do znajomych rolników. Kiedy zapytaliśmy o ziemię okazało się, że syn tych znajomych jest dyrektorem w tartaku i chętnie udostępni nam ziemię, która została wymieszana z trocinami. Zaopatrzyliśmy się w nasiona i przystąpiliśmy do formowania grządek. Wykopaliśmy darń, na dnie ułożyliśmy połamane gałęzie, na to odwróconą korzeniami do góry darń potem suche liście i ziemię. Wsadziliśmy nasionka zgodnie z zasadami sąsiedztwa (np. lubią się: marchewka z rzodkiewką, cebula z koperkiem a także z ogórkiem, dynia z fasolą....nie lubią się: marchewka z buraczkiem, cebula z marchewką i również rzodkiewką) i całość przykryliśmy słomą jak ciepła kołderką aby chroniła nasze dzieciątka przed wysychaniem. Później wydarzenia zabrały nas do miasta, na budowę ze słomobeli, na ślub siostry Jacka, potem rzuciły na szkolenie do Rumunii, przytrzymując z dala od grządek na ponad miesiąc.
Wróciliśmy....grządki były bujnie zielone.... zarośnięte w większości zbożem ze słabo wymłóconej słomy. Jedynie dynia i rzodkiewki wyśmienicie poradziły sobie w tych warunkach i nad podziw obrodziły. Przy dalszym pieleniu odkryliśmy koperek i marchewkę. Pierwsze grządkowe szlaki przetarte. Chcemy zostawić rzodkiewki na nasiona na następny rok, żeby mieć już swoje zaplecze. Co teraz nam pozostało, czekać na dynię i przygotować ziemię na przyszły sezon.
Czego się nauczyliśmy:
Wróciliśmy....grządki były bujnie zielone.... zarośnięte w większości zbożem ze słabo wymłóconej słomy. Jedynie dynia i rzodkiewki wyśmienicie poradziły sobie w tych warunkach i nad podziw obrodziły. Przy dalszym pieleniu odkryliśmy koperek i marchewkę. Pierwsze grządkowe szlaki przetarte. Chcemy zostawić rzodkiewki na nasiona na następny rok, żeby mieć już swoje zaplecze. Co teraz nam pozostało, czekać na dynię i przygotować ziemię na przyszły sezon.
Czego się nauczyliśmy:
- słoma musi być dobrze wymłócona,
- niektóre rośliny potrzebują do przebicia więcej przestrzeni i na czas kiełkowania trzeba odsunąć słomę.
- Ważne jest w jakim dniu się sieje – zaobserwowaliśmy to porównując dynie na dwóch grządkach, jedne były siane w dniu korzenia, a drugie w dniu owocu (według biodynamicznego kalendarza księżycowego). Różnica jest znacząca.
- Wydaje się nam, że używając tylko i wyłącznie swoich nasion można „nauczyć” swoje warzywa na drodze ewolucji z pokolenia na pokolenia aby świetnie radziły sobie ze słomą.
- niektóre rośliny potrzebują do przebicia więcej przestrzeni i na czas kiełkowania trzeba odsunąć słomę.
- Ważne jest w jakim dniu się sieje – zaobserwowaliśmy to porównując dynie na dwóch grządkach, jedne były siane w dniu korzenia, a drugie w dniu owocu (według biodynamicznego kalendarza księżycowego). Różnica jest znacząca.
- Wydaje się nam, że używając tylko i wyłącznie swoich nasion można „nauczyć” swoje warzywa na drodze ewolucji z pokolenia na pokolenia aby świetnie radziły sobie ze słomą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz